Wisłoka rozczarowała, święto w Wiśniowej.
Wisłoka Dębica przegrała na wyjeździe z Wisłokiem Wiśniowa po rzutach karnych 4:5 w środowym spotkaniu finału Pucharu Polski (okręg Rzeszów-Dębica). W regulaminowym czasie gry padł remis 2:2 (1:2), a gole dla „Biało-zielonych” zdobyli Damian Łanucha i Dawid Sojda. Po stronie miejscowych na listę strzelców wpisywali się natomiast Waldemar Złotek oraz Mariusz Wiktor (karny). Dzięki lepszej skuteczności w serii „jedenastek”, podopieczni Krzysztofa Koraba awansowali na szczebel wojewódzki, gdzie w półfinale zmierzą się z Unią Nowa Sarzyna.
„Wisłok lepszy od Wisłoki”, „Niespodzianka w Wiśniowej”, „Wisłoka za burtą Pucharu Polski”. Nie tak kibice najstarszych „Biało-zielonych” w Polsce wyobrażali sobie nagłówki gazet oraz portali sportowych po środowym meczu. Żal, rozpacz, złość, rozczarowanie, niedowierzanie. Z określeń czy epitetów opisujących nastroje i emocje po odpadnięciu podopiecznych Dariusza Kantora z tej edycji Pucharu Polski moglibyśmy stworzyć osobną relację…Dlaczego tak się stało i co sprawiło, że dębiczanie znów męczyli się na City of Wiśniowa Stadium? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w dalszej części tekstu.
Piłkarze Wisłoki przystąpili do rywalizacji z Wisłokiem w mocno okrojonym składzie, o czym świadczy choćby obecność na ławce dwóch 16-latków (debiut Kamila Potyrały). Sztab szkoleniowy nie mógł tego dnia skorzystać z Bartłomieja Makowskiego, Pawła Remuta, Dariusza Partyki, Krzysztofa Wrzoska, a wciąż ograniczone możliwości po powrocie po kontuzji ma Patryk Zygmunt. Oczywiście zaznaczamy od razu, iż nie jest to żadna próba usprawiedliwiania dębickiego zespołu, który w naszym odczuciu, przy dodatkowo sprzyjających okolicznościach (czerwona kartka Mariusza Wiktora w 65′) powinien uzyskać awans w regulaminowym czasie gry. Trenerzy zdecydowali się tym razem na wariant 3-4-3 oraz wykorzystanie zapisu o niekonieczności wystawiania młodzieżowców. Na ławce usiedli zatem Mateusz Prokop i Tomasz Palonek, a decyzja ta podyktowana była prawdopodobnie chęcią oszczędzenia graczy na najbliższy i priorytetowy jakby nie było mecz z Siarką Tarnobrzeg.
Zgodnie z przewidywaniami, to „Biało-zieloni” przejęli inicjatywę, próbując cierpliwie budować atak pozycyjny. Jak wyglądały pierwsze minuty? Rozegranie od tyłu i szukanie luki, w celu uruchomienia trójki napastników. Początkowo nawet z pominięciem drugiej linii i skrzydeł (Damian Łanucha schodził nisko po piłkę). Niestety jedno z podań zostało przechwycone przez gospodarzy, którzy wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Wrzuconą w pole karne futbolówkę dotknął Waldemar Złotek i jak to już miewa w zwyczaju, sfinalizował akcję golem. Doświadczony napastnik Wisłoka zmienił tor lotu piłki na tyle, by zmylić Tomasza Liberę, dając prowadzenie swojemu zespołowi. Zanim podopieczni Dariusza Kantora zdążyli ocknąć się po stracie bramki, Wiśniowa mogła podwyższyć na 2:0. Ostatecznie jeden z pomocników czwartoligowca uderzył nieznacznie ponad poprzeczką. W kolejnej fazie spotkania „Biało-zieloni” coraz śmielej podchodzili w okolice pola karnego rywali, ale nie stwarzali zagrożenia pod bramką Daniela Dzioka. Dębicka tiki-taka nie działała tego dnia na dobrze przygotowanych przeciwników, którzy stosowali proste środki. Wisłok bardzo inteligentnie zagęszczał środek, dodatkowo podopieczni Krzysztofa Koraba przerywali akcje Wisłoki w zalążku drobnymi faulami. Seria rzutów wolnych dla gości nie przyniosła żadnych korzyści, a więc gospodarze kontynuowali swoją taktykę. W 35. minucie Wisłok wyprowadził drugą poważniejszą kontrę. Kamil Rębisz dał się złapać Michałowi Szymańskiemu, który bardzo inteligentnie wbiegł w „szesnastkę” Wisłoki, upadając po faulu pomocnika dębickiego klubu. Sędzia wskazał na „wapno”, a z linii jedenastego metra sprawiedliwość wymierzył nie kto inny jak Mariusz Wiktor. Były gracz Błękitnych Ropczyce atomowym strzałem umieścił piłkę w okienku bramki strzeżonej przez Tomka Liberę. 2:0 dla gospodarzy i totalna konsternacja na twarzach trenerów Wisłoki oraz zarządu oglądającego mecz z wysokości trybun. Nie mając już nic do stracenia, piłkarze Wisłoki ruszyli do skomasowanych ataków w wyniku których znów uzyskali kilka stałych fragmentów w okolicach 30. metra od bramki Wiśniowej. Jeden z nich został perfekcyjnie rozegrany przez „Biało-zielonych”. Sebastian Pawlak wystawił piłkę Damianowi Łanusze, natomiast ten uderzył nie do obrony. Gol do szatni dawał nadzieje, że można jeszcze przekręcić wynik i odmienić losy tej konfrontacji.
Tuż po przerwie trenerzy zdecydowali się na podwójną zmianę, desygnując do gry Mateusza Prokopa i Dawida Sojdę. Obaj pokazali się w dobrej strony, wnosząc trochę nowej jakości oraz świeżości w poczynania zespołu. Po chwili na boisku zameldował się także Tomasz Palonek, a więc niemal wszystkie ofensywne siły zostały rzucone do odrabiania strat. Ciężar rozgrywania akcji wziął na swoje barki Damian Łanucha, który poza dostarczaniem piłek partnerom, jako jedyny próbował strzałów z dystansu (tego brakowało w pierwszej połowie). W 65. minucie drugą żółta i w konsekwencji czerwoną kartkę w ekipie z Wiśniowej zobaczył Mariusz Wiktor. W tym momencie wydawało się iż kwestią minut jest bramka wyrównująca, a następnie gol dający wygraną Wisłoce. „Biało-zieloni” wrzucili co prawda szósty bieg, ale co chwile nadziewali się na kontry rywali. Sami natomiast nie mieli pomysłu co zrobić z piłką przed polem karnym Wisłoka. Znakomite zawody rozgrywał Waldemar Złotek, notujący w całym meczu aż 8 drobnych przewinień, skutecznie zatrzymujących ataki dębiczan. Poza nim w gazie byli Szymański, Kovtok, Złomańczuk a i reszta zawodników doskonale wywiązywała się ze swoich zadań destrukcyjnych. Mimo gry w osłabieniu, Wisłok miał jeszcze co najmniej trzy szanse na podwyższenie wyniku i zabicie meczu. Im bliżej końca, tym bezradniej wyglądała dębicka Wisłoka, ale Damian Łanucha pokazywał kolegom, że gramy do końca. W 80. minucie jego kapitalne uderzenie z dystansu wybronił Daniel Dziok, parując futbolówkę na poprzeczkę. Seria rzutów rożnych, wrzutek, a z drugiej strony umiejętnie kradziony czas przez golkipera Wisłoka, który był jednym z bohaterów tego pojedynku. W końcu po wstrzeleniu piłki w pole karne i piąstkowaniu Dzioka piłka spadła pod nogi Dawida Sojdy, z kolei ten ładnym, technicznym strzałem z woleja przyniósł upragnione wyrównanie. Ogromna radość po stronie kibiców Wisłoki, choć na zegarze widniała już 92. minuta. „Biało-zieloni” do samego końca próbowali jeszcze wywalczyć wygraną, jednak sędzia Gawron zakończył zawody. To oznaczało, że o awansie na szczebel wojewódzki zadecydują rzuty karne. Obaj trenerzy mieli niemały ból głowy z wyborem strzelców. Po stronie Wisłoki na ławce siedzieli już bowiem potencjalni egzekutorzy – Fedan i Pawlak, a nieobecny był dodatkowo Krzysztof Wrzosek. W ekipie z Wiśniowej karne ominęły doświadczonego Złotka oraz znanego z występów na Parkowej, Adriana Nowaka.
Seria jedenastek od zawsze kojarzy nam się z dyspozycją dnia bramkarza czy odpowiednim doborem wykonawców. Jedni trzymają się utartego sloganu, że rzuty karne to loteria, drudzy wskazują, iż trzeba umieć je strzelać. Tę wojnę nerwów lepiej znieśli piłkarze Wisłoka Wiśniowa, którzy bardzo dobrze spisywali się na linii jedenastego metra. Jedno pudło gospodarzy kontra dwa iksy Wisłoki (Libera, Lubera) i marzenia o wielkim meczu ze Stalą Mielec na Park Arena legły w gruzach.
Łatwo byłoby podsumować to co się wydarzyło trywialnymi stwierdzeniami „taka jest piłka”, „teraz możemy skupić się na lidze”, jednak nie chcemy tego robić. Podobnie jak piłkarze i trenerzy czujemy spory niedosyt, zdając sobie sprawę, że taka szansa może się długo nie powtórzyć. Oczywiście rozpamiętywanie tej porażki nie ma już większego sensu. „Biało-zieloni” muszą zresetować głowy i powalczyć w Tarnobrzegu o korzystny rezultat. W pojedynku z Siarką większa presja będzie z pewnością po stronie gospodarzy oraz trenera Grzegorza Opalińskiego, bacznie przyglądającemu się naszej drużynie w Wiśniowej. O tym, który szkoleniowiec wyciągnie lepsze wnioski z ostatniego spotkania Wisłoki przekonamy się już w sobotę.
Naszym piłkarzom życzymy powodzenia w Tarnobrzegu i liczymy, że pokażą sportową złość, dzięki której wskoczą na zwycięskie tory!💪
CZY WYGRYWASZ, CZY NIE, JA I TAK KOCHAM CIĘ!
W MOIM SERCU CO DNIA –> WISŁOKA DĘBICA!💚
⤵️⤵️⤵️
🏟️Wisłok Wiśniowa – WISŁOKA DĘBICA 2:2 (2:1)
⚽1:0 Złotek 12′
⚽2:0 Wiktor 35′-karny
⚽2:1 Łanucha 45′ (asysta Pawlak) Golazzoo‼️
⚽2:2 Sojda 90+2′
🎯Rzuty karne🎯
🆗 Łanucha
🆗 Cabała
❌ Libera
🆗 Siedlik
🆗 Zygmunt
❌ Lubera
📒 Żółte kartki: Wiktor, Nowak, Kovtok – Fedan, Cabała
♦️ Czerwone kartki: Wiktor 65′ (dwie żółte).
👕WISŁOKA: Libera – Król, Cabała, Pelc (85′ Potyrała) – Rębisz (90′ Zygmunt), Fedan (56′ Prokop), Łanucha, Lubera, Kogut (46′ Sojda) – Siedlik, Pawlak (46′ Palonek).